Stany Zjednoczone Polski. Sensacyjny projekt z 1917 roku

Stany Zjednoczone Polski. Sensacyjny projekt z 1917 roku

Dodano: 
Ignacy Jan Paderewski
Ignacy Jan Paderewski Źródło: Wikipedia / Domena Publiczna
Ignacy Paderewski wystąpił z projektem stworzenia Stanów Zjednoczonych Polski. Państwo to miałoby być mocarstwem i monarchią.
Tej drugiej nazwy – jak doskonale pamiętamy – użył we wrześniu 2018 r. prezydent RP Andrzej Duda, aby przekonać prezydenta USA Donalda Trumpa do koncepcji stałej obecności US Army na naszym terytorium. Natomiast pierwszej nazwy użył na przełomie lat 1916 i 1917 Ignacy Jan Paderewski, by przybliżyć amerykańskiemu sercu wizję odrodzonego państwa polskiego w projekcie, o którego przygotowanie poprosił go prezydent Woodrow Wilson. Nasz genialny pianista uznał nawet w szybko przedstawionym dokumencie, że choć głową owych „Stanów Zjednoczonych Polski” stanie się – jak za czasów I Rzeczypospolitej – król, to dobrze będzie nazwać go zarazem „prezydentem”.

Stany Zjednoczone Ameryki do marca 1917 r. zachowywały neutralność w wielkiej wojnie niosącej śmierć milionom Europejczyków. W miarę nasilania się walk, rosnących strat i doniesień o brutalności Niemców na zajętych obszarach umacniała się po obu stronach Atlantyku anglosaska solidarność i zwiększały dostawy amerykańskich towarów na Wyspy Brytyjskie. Po ogłoszeniu w lutym 1915 r. przez Niemcy strefy wojny wokół Albionu i groźby zatapiania tam jednostek państw neutralnych, a zwłaszcza po storpedowaniu w maju owego roku przez niemiecki okręt podwodny transatlantyku „Lusitania” z amerykańskimi pasażerami na pokładzie, w USA wzrosły tendencje prowojenne.

Jeszcze w końcu 1916 r. dotychczasowy prezydent, demokrata Wilson, z dużą przewagą zwyciężył w wyborach, startując pod hasłem: „On trzymał nas z dala od wojny”. Dopiero po wznowieniu na początku lutego 1917 r. przez Niemcy nieograniczonej wojny podwodnej (zawieszonej po tragedii „Lusitanii”), storpedowaniu okrętu US „Vigilentia” oraz po przechwyceniu i opublikowaniu przez Brytyjczyków niemieckiej depeszy proponującej Meksykowi udział w wojnie po stronie Niemiec, prezydent, a także obie izby parlamentu USA, zadecydowali w marcu 1917 r. o wypowiedzeniu wojny Niemcom (a osiem miesięcy później – Austro-Węgrom).

Gdy Woodrow Wilson wygłaszał 22 stycznia 1917 r. przed Senatem swe orędzie noworoczne, nadal występował jednak jako orędownik pokoju, wysuwający propozycje warunków, których przyjęcie zapewniłoby sprawiedliwe stosunki między państwami w Europie. Jeden z tych warunków brzmiał: „Zakładam, żeby przytoczyć tylko jeden przykład, że mężowie stanu są wszędzie zgodni, że winna istnieć zjednoczona, niepodległa i samorządna Polska”. Tak więc, o czym na ogół się nie pamięta, postulat niepodległości zjednoczonej Polski padł z ust prezydenta USA cały rok przed słynnymi 14 punktami ze stycznia 1918 r. (punkt 13. – zacytujmy – mówił: „Należy stworzyć niezawisłe państwo polskie, które winno obejmować terytoria zamieszkane przez ludność niezaprzeczalnie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza i którego niezawisłość polityczną i gospodarczą oraz integralność terytorialną należy zagwarantować paktem międzynarodowym”).

Archiwum HDR

Przypomnijmy, że pierwsze ze wspomnianych orędzi zabrzmiało wkrótce po opublikowaniu aktu 5 listopada 1916 r., w którym gubernatorzy – niemiecki w Warszawie i austriacki w Lublinie – zapowiedzieli utworzenie państwa polskiego na ziemiach zdobytego w poprzednim roku zaboru rosyjskiego. Wprawdzie nie miało to być państwo niepodległe, lecz tylko „samodzielne”, i nie wiadomo, w jakich granicach, niemniej – chcąc nie chcąc – państwa centralne postawiły kwestię polską na arenie międzynarodowej. To z kolei powodowało konieczność ustosunkowania się do sprawy reaktywowania polskiej państwowości wszystkich innych uczestniczących w wielkiej wojnie państw.

Podjęcie tej kwestii przez prezydenta USA w dwóch orędziach noworocznych – z lat 1917 i 1918 r – było wielką zasługą Ignacego Jana Paderewskiego…

W Białym Domu

Po raz pierwszy Paderewski trafił do Stanów Zjednoczonych jako 30-letni pianista, cieszący się już zasłużoną sławą w Europie, a nawet popularnością podobną do dzisiejszych celebrytów, a to dzięki osobistemu urokowi, urodzie i bujnym falom blond włosów. W USA zrobił furorę. Jego zarobki w firmie Steinway, produkującej fortepiany i organizującej koncerty, wyniosły podczas tournée w 1891 r. – na dzisiejsze pieniądze – niemal 2 mln dol., a następnego roku aż 3,2 mln dol. Były to wpływy jedynie z biletów, nie licząc sprzedaży wydawnictw nutowych własnych kompozycji (a jego „Menuet G-dur” sprzedano w nakładzie ponad 1 mln egzemplarzy). Żaden muzyk tyle wtedy nie zarabiał. Sukces finansowy przybysza zza oceanu Amerykanów nie raził. Przeciwnie – powiększał tylko jego sławę i powszechne uznanie.

Szlachetny człowiek, którym był Paderewski, przeznaczał fortunę na cele – jak byśmy dziś powiedzieli – społeczne, także patriotyczne. On to przecież ufundował w 1910 r. pomnik Grunwaldzki w Krakowie, a w 1915 r. utworzył w szwajcarskim Vevey z Henrykiem Sienkiewiczem i innymi znanymi, światłymi rodakami (wśród członków była m.in. Maria Curie-Skłodowska) komitet pomocy dla ofiar wojny na ziemiach polskich. Do 1919 r. przekazano do ojczyzny 20 mln franków szwajcarskich. Paderewski ruszył także utartym szlakiem do USA, szukając tam pomocy. W trakcie licznych koncertów – jak zanotował w pamiętnikach – z reguły zwracał się do publiczności ze słowami: „Proszę was: mówcie o Polsce waszym życzliwym, dobrym przyjaciołom. Powiedzcie im, że hen daleko od waszego kwitnącego kraju, zasobnego, szczęśliwego kraju, żyje w ogromnej nędzy wielki naród. Zgnębiony biedą, a jego cierpienia przekroczyły wszelkie granice ludzkiej wytrzymałości. Powiedzcie im, że ten właśnie naród, gdy oni byli w potrzebie, posłał im Kościuszkę i ofiarował Pułaskiego”.

Czytaj też:
Jego imieniem nazwali atomowy okręt. Nasz największy kapitał historyczny w USA

Aby podjąć dzieło odrodzenia ojczystego państwa, szukał kontaktu z Białym Domem. Kiedy więc zobaczył w gazecie zdjęcie płk. Edwarda Mandella House’a – zaufanego, bliskiego współpracownika Woodrowa Wilsona – postanowił: „Nie czytając podpisu, powiedziałem do siebie: chciałbym poznać tego człowieka. Przeczytałem tekst obok zdjęcia. Prezydent wysyłał go już dwa razy z misją pokojową do Europy. Pomyślałem: to człowiek, który musi mi pomóc, i zrobię wszystko, by się z nim spotkać”.

Spotkanie szybko zostało zaaranżowane, urzeczony znajomością z wirtuozem pułkownik wykazał pełne zrozumienie dla idei odrodzenia polskiego państwa i już po dwóch tygodniach rozmawiał na ten temat z prezydentem. Ten również chciał poznać tak sławnego człowieka. A dzięki niemu lepiej poznał, zrozumiał i wreszcie zaakceptował pomysł utworzenia niepodległego państwa na ziemi, która od stu lat kojarzyła się kolejnym pokoleniom na całym świecie z niewielką zachodnią prowincją imperium rosyjskiego.

Ignacy Jan Paderewski, uznany w Stanach Zjednoczonych za gwiazdę pierwszej wielkości już od pierwszych koncertów w latach 1891–1892, od pierwszej połowy 1916 r. bywał w Białym Domu gościem urzeczonego nim Wilsona. Przy spotkaniu, po wytwornej kolacji i po minirecitalu fortepianowym, żarliwy polski patriota mówił o konieczności wyzwolenia Polaków po stuletniej potrójnej niewoli. Tak też było 6 listopada 1916 r., w dniu urodzin pianisty, a jednocześnie w przededniu reelekcji Wilsona na drugą kadencję, gdy – jak się zdaje – akurat nadchodziły meldunki wyborcze z zachodnich stanów USA.

Nie wiemy, czy Woodrow Wilson słuchał tych meldunków przy akompaniamencie Chopinowskiego „Poloneza As-dur” czy „Etiudy c-moll” zwanej „Rewolucyjną”, dość, że podobno powiedział wylewnie: „Drogi panie Paderewski, mogę Panu powiedzieć, że Polska odrodzi się i będzie ponownie istniała. Dla Polski cud niepodległości nadejdzie z Zachodu, tak jak moje własne zwycięstwo nadejdzie poprzez cud z Zachodu”. Wynikiem spotkania z 6 listopada 1916 r. była prośba prezydenta – przekazana pianiście przez płk. Edwarda House’a – o skonkretyzowanie takiego planu.

Polska czterech Królestw

Paderewski przystąpił natychmiast z pomocą rodaków do wertowania map obszarów obejmowanych przez I Rzeczpospolitą, do przypominania sobie jej aktów prawnych i umów z sąsiednimi państwami, nacji ją zamieszkujących, zmian zachodzących podczas zaborów. 11 stycznia 1917 r. – czyli 10 dni przed planowanym orędziem prezydenta – złożył w Białym Domu kilkunastostronicowy dokument opatrzony stosowną mapą.

Artykuł został opublikowany w 12/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.