Nieślubne dzieci w XIX-wiecznej Galicji

Nieślubne dzieci w XIX-wiecznej Galicji

Dodano: 
Bitwa pod Raszynem w 1809 r. na obrazie Januarego Suchodolskiego. Polskie i saskie wojska walczyły przeciw Austriakom, którzy wkroczyli do Księstwa Warszawskiego
Bitwa pod Raszynem w 1809 r. na obrazie Januarego Suchodolskiego. Polskie i saskie wojska walczyły przeciw Austriakom, którzy wkroczyli do Księstwa Warszawskiego Źródło: Wikimedia Commons
Mimo że Kościół prowadził walkę z nieślubnymi poczęciami, dzieci z pozamałżeńskich związków stanowiły spory odsetek ochrzczonych. Rodziły się w wyniku gwałtu dokonanego podczas przemarszu wojsk, albo jako owoc ulotnej chwili z młodym paniczem. Łatka „bękarta” była przyklejona do rodziny aż przez trzy pokolenia.

Analizując zapisy w galicyjskich księgach metrykalnych, nietrudno odnaleźć chrzest dziecka z nieprawego łoża. Choć Kościół katolicki podejmował wszelkie próby marginalizacji zjawiska, to było ono stosunkowo powszechne. Nawet na wsi, a więc w niewielkim społeczeństwie, w którym wszyscy się znali, narodziny nieślubnego dziecka nie były niczym nadzwyczajnym.

Przemarsz wojsk

Wśród niektórych panuje przekonanie, że księża, piętnując samotne matki, nadawali nieślubnym dzieciom „dziwne” imiona. Dzięki temu miały być ona rozpoznawane, jako te z nieprawego łoża. Jednak analiza metryk z kilku galicyjskich parafii nie potwierdziła tego zjawiska. Mimo że takie imiona, jak Kunegunda, Angelika czy Izydor, były znacznie mniej popularne niż Marianna czy Katarzyna, nie były one domeną wyłącznie „bękartów”.

Rodzina, w której narodziło się nieślubne dziecko, była obarczoną hańbą. Szczególnie w niewielkich osadach i wsiach, gdzie sąsiedzi wytykali palcami rodziców, którzy nie dopilnowali własnej córki. Nie zawsze jednak narodziny takiego dziecka były owocem miłości.

Znajdując chrzest dziecięcia z nieprawego łoża, trzeba spojrzeć na tło wydarzeń, które miały miejsce kilka miesięcy wcześniej. Liczne przemarsze wojsk i bliskość koszar mogły znacznie podwyższyć wskaźnik takich narodzin. A te nie były już powodem do wyśmiania rodziny przez sąsiadów. Nierzadko były to rodzinne tragedie, a kulisy narodzin dziecka, były traumatycznym przeżyciem dla młodej matki.

10 proc. nieślubnych dzieci

W początkach funkcjonowania parafii w Szczyrku, dzieci z nieprawego łoża stanowiły nie więcej niż 4 proc. wszystkich narodzin. W księdze chrztów z lat 1776–1800, na 862 narodziny, 33 akta w kolumnie „thori” miały zaznaczone „illegitimus”. Oznacza to, że ochrzczone dziecko było z nieprawego łoża. Kolumna zatytułowana „Pater” pozostawała nieuzupełniona, zaś na matce ciążyło miano „panny z dzieckiem”. Dla porównania, w pobliskiej, znacznie większej parafii w Łodygowicach, na narodziny 4583 dzieci, tych nieślubnych było tylko 132 (2,8 proc.).

Akt ślubu Jana Piątka, nieślubnego syna Katarzyny

Analizując późniejsze metryki z parafii w Szczyrku, odsetek dzieci z nieprawego łoża wzrastał. W latach 1800–1810 było to 6,2 proc., następnie w okresie od 1810 do 1824 roku 10,9 proc. ogólnej liczby urodzeń. Łącznie w parafii Szczyrk w latach 1776–1901 na 8079 narodzin dzieci 625 było nieślubnych, co daje odsetek narodzin na poziomie 7,8 proc. Dla porównania, we wcześniej wspomnianej parafii w Łodygowicach, w latach 1757–1841 na 7669 urodzeń odnotowano tylko 275 nieślubnych dzieci (3,6 proc.).

Dziecko szlachcica

Metryki tabelaryczne, obowiązujące w Galicji, przewidywały także wpisanie stanu społecznego rodziców. „Famella” albo „obsequa” to stosunkowo częste określenia matek – oznaczają nic innego jak służącą. Dla młodych dziewcząt był to pewien sposób na „oderwanie się” od gospodarki i zajęć stricte rolniczych. A podczas służby młoda chłopka nie raz spotykała na swojej drodze swojego rówieśnika, np. syna szlachcica, u którego pracowała.

W ówczesnych czasach przelotny romans często kończył się narodzinami dziecka. Rzadko zdarzało się, by panicz przyznał, że to on jest jego ojcem. Były to jednak sytuacje, w których mimo że pater był znany, w księgach parafialnych zyskiwał miano „ignotus”. Być może równolegle miał drugi dom? A może rodzina szlachecka nie chciała „oficjalnie” splamić honoru rodzinnego?

Wieść o prawdziwym ojcu mogła przetrwać wyłącznie w opowieściach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Przykładem niech będzie Katarzyna Piątek, urodzona w 1822 roku w Żarówce, która w przeciągu 5 lat urodziła troje nieślubnych dzieci. Dopiero legenda rodzinna podaje, że były to dzieci panicza z pobliskiego dworu, w którym Katarzyna była służącą.

Jakie prawa miał „bękart”?

Nieślubne dziecko było poszkodowane podwójnie: nie dość, że w opinii sąsiadów było „bękartem”, to austriackie prawodawstwo wskazywało, że dzieci naturalne wyłączone są ze wszystkich praw wynikających ze stosunku familii i pokrewieństwa; nie służy im prawo do nazwiska ojca, szlachectwa i herbu, ani do żadnych przywilejów ich rodziców, otrzymują nazwisko rodowe matki.

Co więcej, ówczesne przepisy wykazywały, że tylko związek małżeński daje etyczną gwarancję należytego spełnienia obowiązku wychowania dzieci. Ustanowiono wówczas także potrójne prawo dziecka nieślubnego, stosowane odpowiednio do trzech etapów: wyżywienia, wychowania i zaopatrzenia. Obowiązek wyżywienia zaczynał się wraz z narodzinami dziecka i kończył w momencie, kiedy dziecko było w stanie samodzielnie zapewnić sobie wikt. Tym samym kodeks ustanawiał ojca, odpowiedzialnego za wyżywienie dziecka, a jeśli on nie mógł spełnić tych wymagań, obowiązek ten przejmowała matka, a po niej dziadkowie macierzyści.

Nieślubne dzieci przez całe życie musiały dźwigać piętno grzechu. A narodziny te ciążyły na rodzinie aż przez trzy pokolenia. Mniej więcej od 1830 roku, w galicyjskich metrykach chrztu dziecka wpisywano informacje o jego rodzicach oraz dziadkach. Mimo że prawo austriackie wprost mówiło, że nieślubne urodzenie nie może zmniejszać obywatelskich praw, ani być przeszkodą w nauce zawodu, to najbliższe otoczenie społeczne nierzadko szydziło z rodziny „bękarta”. Brak pełnego domu, ciepła rodzinnego i ojcowskiego wychowania, stanowczo utrudniały dziecku wejście w dorosłość.

Uznanie dziecka za swoje

Prawo austriackie nie rozróżniało wśród nieślubnych dzieci różnych kategorii – tj. tych urodzonych z nieznanego ojca i w wyniku zdrady małżeńskiej. Dodatkowo niewystarczające do wskazania ojcostwa było zaświadczenie matki, że dziecko pochodzi ze związku pozamałżeńskiego. Jedynym dowodem, że mąż matki nie jest prawdziwym ojcem, akceptowanym przez władze austriackie, była niemożność obcowania męża ze swoją żoną z dwóch powodów: dolegliwości fizycznych albo z faktu przebywania daleko od żony, co stanowił artykuł 158 Kodeksu Cywilnego Austriackiego. Wystarczającym świadectwem nie było też oświadczenie małżonków o tym, że mieszkają w różnych domach. Fakt ten uchylał możliwość ojcostwa jedynie w przypadku, kiedy mąż dysponował dokumentem stwierdzającym jego pobyt w więzieniu albo w zakładzie dla obłąkanych.

Ustalenie ojcostwa mogło nastąpić w wyniku dobrowolnego uznania dziecka przez mężczyznę albo w drodze sporu. Dodatkowo, jeśli było to możliwe, ustawy austriackie uznawały za ojca tego, który w okresie wskazanym jako poczęcie, odbył stosunek seksualny z matką dziecka. Legitymizacja narodzin nieślubnego dziecka następowała dopiero wskutek małżeństwa jego rodziców.

Alan Jakman

Autor jest założycielem miesięcznika genealogicznego „More Maiorum” i studentem dziennikarstwa. Zajmuje się genealogią i historią swojego rodzinnego miasta - Bielska-Białej.