Konflikt ten nie zapisał się w dziejach Europy w żaden szczególny sposób. Społeczeństwa europejskie nie solidaryzowały się z przegranym ani też nie darzyły specjalną sympatią strony wygranej. Wojna prusko-austriacka trwała trzy miesiące i dziewięć dni, od 13 czerwca do 23 sierpnia 1866 r.
Wiele europejskich stolic obserwowało tę wojnę z pewnym zaskoczeniem, bo zaledwie pół wieku wcześniej Austria i Prusy zgodnie działały w sojuszu, który rozgromił Napoleona Bonaparte. Bez żadnego sentymentu na zmagania króla Prus Wilhelma I i cesarza Austrii Franciszka Józefa spoglądali też różni postępowcy i demokraci. Wszak zarówno Wilhelm, jak i Franciszek Józef wcześniej, również zgodnie, miażdżyli wystąpienia rewolucyjne Wiosny Ludów w roku 1848. Jeżeli komuś po tej wojnie gratulowano, to Włochom, którzy „podpięli” się pod pruskie zwycięstwo i odebrali Austriakom Wenecję.
Jednak głębsze znaczenie tej wojny nie uszło uwadze przenikliwych analityków gry na europejskiej szachownicy. Bez wojny z 1866 r. nie doszłoby do zjednoczenia Niemiec, a Austria być może do dziś rządziłaby narodami w środkowo-wschodniej części naszego kontynentu.
Wrodzy ekssojusznicy
Ten konflikt zaskoczył wielu Europejczyków. Poprzedziła go wojna Prus i Austrii przeciwko Danii (1864). To w jej trakcie ujawnił się niemiecki nacjonalizm, który sprzągł się z interesami Berlina i Wiednia. W wyniku wojny 1864 r. Prusy i Austria odebrały Królestwu Danii, zresztą w bardzo efektownym stylu, księstwa Szlezwika i Holsztynu. Szlezwikiem administrowały Prusy, a Holsztyn był zarządzany przez Austriaków.
Dla Prusaków jednak operacja przeciwko Danii była tylko okazją do przetestowania sprawności pruskiej armii i jej nowoczesnego uzbrojenia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.