Skandale i romanse Adama Mickiewicza
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Skandale i romanse Adama Mickiewicza

Dodano: 
"Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale" - obraz Walentego Wańkowicza namalowany w latach 1827–1828
"Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale" - obraz Walentego Wańkowicza namalowany w latach 1827–1828 Źródło: Wikimedia Commons
Poeta dostał konia od jednej kochanki, a trzymał go w stajni u drugiej. Obie były mężatkami.

Kolejnym pokoleniom uczniów wbijano do głowy, że Maryla Wereszczakówna była największą, a do tego bardzo nieszczęśliwą miłością Adama Mickiewicza. Poeta faktycznie kochał Marylę, ale przebieg tego romansu daleko odbiegał od relacji z podręczników. Maryla była bowiem w tym czasie żoną innego mężczyzny, związek wcale nie był platoniczny i to wieszcz zerwał ten romans…

Wakacje w Tuhanowiczach

Wereszczakowie byli szlachtą nieporównanie bardziej majętną od wszystkich Mickiewiczów, Zanów i Czeczotów razem wziętych. Posiadali ponad 1 tys. ha urodzajnej ziemi i mieszkali w eleganckim dworze w Tuhanowiczach na terenach dzisiejszej zachodniej Białorusi.

Mickiewicz poznał Marylę w sierpniu 1820 r., kiedy przyjechał do Tuhanowicz na zaproszenie kolegi ze studiów – Michała Wereszczaki. Miał 22 lata, od roku uczył w gimnazjum w Kownie i z trudem utrzymywał się z pensji nauczyciela, zwłaszcza że nie był specjalnie oszczędny i ta cecha pozostała mu na całe życie.

Maria (zwana Marylą) Wereszczakówna urodziła się dokładnie rok po Adamie (24 grudnia 1799 r.). Nie była klasyczną pięknością, ale miała dużo osobistego wdzięku. Otrzymała staranne domowe wykształcenie, mówiła po francusku i włosku, grała na fortepianie oraz skrzypcach, doskonale znała literaturę. Uwielbiała białe suknie, a swoje nastroje podkreślała, przepasując się szarfami (kolor zależał od jej humoru w danym dniu). Idealnie odnalazła się w roli towarzyszki Mickiewicza, wydawali się dla siebie stworzeni, on Adam, ona Ewa (tak miała na drugie imię), pochłonięci romantyczną literaturą, niemal nie odstępowali od siebie ani na chwilę.

Przyjaciele Adama byli zaskoczeni jego fascynacją, a szczególne zdziwienie wyrażał Jan Czeczot. Wereszczakówna była jednak tylko panną z dworu, jakich wiele na Litwie. Dziwił się, „co tyle Adama zajęło, niepodobającym się być nie może”. Na dodatek była już zaręczona z Wawrzyńcem Puttkamerem i Adam nie miał żadnych szans na poważny związek.

Hrabia Puttkamer miał wówczas 26 lat, był zamożnym, inteligentnym człowiekiem. Pisywał wiersze (tak jak niemal wszyscy w tej epoce), talentu wprawdzie nie miał, ale ten brak rekompensowała jego uroda („dorodny, piękny młodzieniec, z włosem blond, wijącym się w pierścienie”). Był sąsiadem Wereszczaków i nic dziwnego, że matka Maryli chętnie widziała go w roli zięcia, a panna nie odmówiła…

Mickiewicz spędził w Tuhanowiczach dwa tygodnie. Były to dni bardzo intensywne, wspólne lektury, spacery, wyprawy wesołą gromadą nad Świteź, chwile z Marylą. Hrabia poprosił poetę o wyjaśnienie swoich zamiarów. Adam odpowiedział, że nie stanie mu na przeszkodzie i słowa dotrzymał. Wiedział, że matka Maryli nigdy nie zgodzi się na jej małżeństwo z biednym nauczycielem i wyjechał przekonany, że cała sprawa nie będzie miała dalszego ciągu.

Piękna pani Karolina

Po powrocie do Kowna Mickiewicz zwrócił uwagę na swoją sąsiadkę, przepiękną Karolinę Kowalską. Starsza od niego o cztery lata była żoną lekarza powiatowego i nie ukrywała fascynacji Adamem. Urządziła w swoim domu czytelnię, prenumerując polskie i obce periodyki, a gorliwym klientem tej placówki był Adam. Mąż pani Kowalskiej był ciągle w rozjazdach (jak to lekarz) i Mickiewicz niemal stale przebywał w jej towarzystwie. W lutym Maryla wyszła za mąż (dla przyzwoitości zemdlała przed ołtarzem, podobno z zimna), a w Kownie Mickiewicz i Karolina zostali kochankami.

Niebawem jednak doszło go głośnego skandalu, który mógł zakończyć się tragicznie. Wieczorem, w pierwszy dzień Wielkanocy 1821 r., Adam grał w salonie Kowalskich w karty z Karoliną i jej adoratorem, szambelanem Nartowskim. Panowie pokłócili się (szambelan był zazdrosny o panią Kowalską) i Mickiewicz uderzył Nartowskiego w twarz. Rywal spadł z krzesła, a poeta, najwyraźniej niezadowolony z efektów, chwycił stojący na stole lichtarz i rozbił nim głowę szambelana.

Doktor Kowalski, gdy usłyszał wrzaski i rumor, wpadł do salonu, a Nartowski trzymając się za głowę, uświadomił męża o romansie Karoliny i Adama. Kowalski zaczął wypytywać poetę, ten wymówił się zdenerwowaniem, a całą sytuację uratowała Karolina. Teatralnie zemdlała, jak przystało na osobę dobrze wychowaną.

Następnego dnia Mickiewicz otrzymał dwa bilety wizytowe z wyzwaniem na pojedynek. Józef Kowalski zgłaszał pretensje za pohańbienie honoru domu, a szambelan za rozbicie głowy. Zrezygnowany Adam napisał do Wilna, prosząc przyjaciół o przybycie w charakterze sekundantów. Kiedy jednak Czeczot, Zan i Malewski zjawili się w Kownie, sytuacja była już opanowana. Karolina przekonała męża, że szambelan ją adorował i odrzucony kłamał. Pod okiem filomatów zawarto ugodę, stwierdzającą, że jeżeli Adam przebywa u Kowalskich, a nadchodzi z wizytą szambelan, to poeta musi opuścić dom. W odwrotnej sytuacji wychodzić miał Nartowski.

Mickiewicz otrzymał jednak od przyjaciół solidną porcję morałów i usłyszał zarzut, że przez romans z Karoliną cierpi jego poezja. Faktycznie Adam miał wówczas ograniczony czas i pisał mniej. Wtedy narodził się pomysł, aby złożył do władz szkolnych prośbę o roczny, płatny urlop zdrowotny. Zostałby wówczas w Wilnie i dzięki niespotykaniu się z kochanką miałby czas na poezję. Tak też się stało i pod koniec czerwca wieszcz wyjechał z Kowna.

Romans

W tym czasie Maryla mieszkała z mężem w Bolciennikach, kilka godzin jazdy powozem od Wilna. W sierpniu Adam wybrał się do Tuhanowicz w nadziei, że nie spotka tam Maryli, ale dojeżdżając do dworu, dostrzegł karetę Puttkamerów i od tej pory codziennie widywał się z małżonkami.

Wawrzyniec Puttkamer był mądry, szlachetny i rozsądny, ale jego żona nudziła się przy nim. On zajmował się majątkiem, a Maryla czytała „Nową Heloizę”, „Cierpienia młodego Wertera”, paliła fajkę i włóczyła się konno po okolicy. I coraz bardziej żałowała swojej decyzji. Jakie to byłoby przecież romantyczne: ubogi poeta i panna z dobrego domu! Po kilku miesiącach postanowiła odnowić związek, nie myśląc już jednak wyłącznie o szeptach i wyznaniach.

Maryla i Adam wybrali się razem do Płużyn, nad jezioro Świteź. Zakochanym towarzyszył brat niewiasty i Tomasz Zan. Nie przeszkadzali im w rozmowach, nie wiadomo więc, co wówczas zaszło pomiędzy poetą i młodą mężatką. Michał Wereszczak podekscytowany miejscowymi legendami postanowił zaś złowić nocą w sieci tutejszą nimfę, słynną Świteziankę, w czym pomagał mu Tomasz Zan.

Adam powrócił do Wilna, wziął pożyczkę u Czeczota i wyruszył do Kowna, by ostatecznie rozmówić się z Karoliną Kowalską. Wyjaśnił kochance, że nie może mieszkać w Kownie, że ma urlop, nie wiadomo jednak, czy wspomniał o pani Puttkamerowej. Karolina wyrzuciła go za drzwi.

Maryla z mężem często odwiedzali Wilno, czasami widywała się tam z Adamem pod nieobecność hrabiego. Wreszcie w listopadzie poeta nie wytrzymał napięcia nerwowego i z Teodorem Łozińskim (jako sekundantem) pojechał do Bolciennik, aby wyzwać Puttkamera na pojedynek.

„Skorośmy weszli w bramę – opisywał Piasecki – pani poskoczyła ku nam i chciała może uprzejmie powitać poetę, ale ten spotkał ją wzrokiem, od którego słowa zastygły na ustach, i porwawszy ją za rękę, zapomniał o Puttkamerze, o mnie, o zamiarze swoim i całym bożym świecie. Trzymając się za ręce, a milcząc jak głazy i tylko wzrokiem śledząc się wzajemnie, poeta i pani Puttkamerowa poszli śpiesznie drogą wiodącą do ogrodu”.

Piasecki poinformował Puttkamera o zamiarach poety, ten jednak zachował spokój. Zaprosił go na kolację, niebawem przy stole pojawili się również Adam i Maryla. Mickiewicz „nie jadł ani nie pił, a wciąż patrzył na swoją Marylę osłupiałym, gorączkowym wzrokiem”. Pan hrabia najwyraźniej był do tego przyzwyczajony, albowiem prowadził spokojną konwersację i „jadł i pił w najlepsze”. Filomaci zanocowali w Bolciennikach, nad ranem Mickiewicz oprzytomniał i zmusił przyjaciela do natychmiastowego opuszczenia majątku. Wyjechali bez pożegnania, a poeta powtarzał jak opętany: „Jaki wstyd! Takie głupstwo! Uciekajmy!”.

Kamienie Maryli

Kochankowie prowadzili ożywioną korespondencję, za pośrednika służył im Tomasz Zan. Przekazywał informacje i wyznania, przepisywał listy kochanków, wkomponowywał je we własną korespondencję. Był najlepiej poinformowaną osobą, a jednocześnie komentatorem oraz publicznością.

Artykuł został opublikowany w 4/2013 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.