Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa

Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa

Dodano: 
Brama Brandenburska, Berlin
Brama Brandenburska, Berlin Źródło: Pixabay / Momentmal
Prof. Grzegorz Kucharczyk || Podobno Zygmunt Freud miał powiedzieć, że „Niemcy to naród, który został źle ochrzczony”. Z kolei wybitny niemiecki pedagog, Friedrich Wilhelm Foerster po pierwszej wojnie światowej mówił o swoich rodakach, że jako naród „powinni się wyspowiadać”.

Niemcy mieli rosnący przez wieki kłopot z Europą jako pewną formacją kulturową, która ukształtowała się jako „uboczny rezultat ewangelizacyjnej pracy Kościoła”. Kłopot Niemiec z Rzymem. Nasz i całej Europy kłopot z Niemcami. To są dwa aspekty jednej i długiej historii, o której opowiada ta książka. A jaki jest związek między Immanuelem Kantem a strategią Mitteleuropy?

Niniejszy tekst to fragment książki prof. Grzegorza Kucharczyka pt. „Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa”, wyd. Fronda.

Kłopot z Niemcami, kłopot Niemiec

Podobno Zygmunt Freud miał powiedzieć, że „Niemcy to naród, który został źle ochrzczony”. Z kolei wybitny niemiecki pedagog Friedrich Wilhelm Foerster po pierwszej wojnie światowej mówił o swoich rodakach, że jako naród „powinni się wyspowiadać”. To tej frazy użytej przez niemieckiego uczonego lubił odwoływać się bł. kardynał Stefan Wyszyński, także tłumacząc sens słynnego listu polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 roku, w którym padły słynne słowa „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. Jak podkreślał Prymas Tysiąclecia, ten list miał być „chrześcijańską pomocą dla naszych braci Niemców w ich rachunku sumienia”.

Przez długie lata historycy z wielu krajów zastanawiali się, czy jest jakaś szczególna droga (Sonderweg), którą przeszli Niemcy w swojej historii. Niemal wyłącznie pytanie to padało po 1945 roku w kontekście próby znalezienia odpowiedzi na inne pytanie trapiące badaczy z wielu krajów: jak to się stało, że w kraju „myślicieli i filozofów” doszło najpierw do pokojowego, w pełni legalnie (drogą demokratycznych wyborów) objęcia władzy przez totalitarną partię narodowych socjalistów i jak to się stało, że opanowane przez nią państwo niemieckie dokonało straszliwej zbrodni ludobójstwa na polskich elitach, Żydach, Romach, narodach wchodzących w skład Związku Sowieckiego? Dlaczego naród niemiecki milczał, a jeśli liczyć milionowe (in toto) formacje Wehrmachtu, SS, Einsatzgruppen i innych służb (mundurowych i cywilnych) państwa niemieckiego brał w tym ludobójstwie regularnie udział i czerpał z tego zyski?

Grzegorz Kucharczyk, „Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa”, wyd. Fronda

Niniejsza książka, która jest zapisem wykładów (online) wygłaszanych przeze mnie w ciągu kilku ostatnich lat dla Instytutu Andegavenum, oczywiście nie pretenduje do wyjaśnienia tych frapujących kwestii. Stara się jednak zwrócić uwagę Czytelników na fakt, jak sądzę, o fundamentalnym znaczeniu, że zanim Europa i świat zaczęły mieć kłopoty z Niemcami, Niemcy mieli rosnący przez wieki kłopot z Europą jako pewną formacją kulturową, która ukształtowała się jako „uboczny rezultat ewangelizacyjnej pracy Kościoła” (F. Wilhelmsen).

Książka zaczyna się od przypomnienia pięknego sformułowania papieża z Niemiec, Benedykta XVI, który cywilizację chrześcijańską ukształtowaną na Starym Kontynencie nazywał „cywilizacją szczęśliwych syntez”. Te szczęśliwe połączenia nie widziały sprzeczności między wiarą a rozumem, prawdą i wolnością, dobrem i pięknem. Dzieje Niemiec od początku epoki nowożytnej to historia narastającego problemu naszych zachodnich sąsiadów z tymi duchowymi oraz intelektualnymi filarami christianitas. Reformacja protestancka zapoczątkowana przez Marcina Lutra (jej twórca głosił swoje teorie w charakterystycznym dla siebie wulgarnym języku) utrzymywała, że człowiek wierzący nie musi, a właściwie nie powinien być człowiekiem rozumnym. Z kolei niemiecka filozofia idealistyczna (od Kanta poczynając, a kończąc na Heglu i Feuerbachu) wysadzając w powietrze gmach filozofii opartej na metafizyce (D. Hildebrand) w znacznym stopniu przyczyniła się do utrwalenia oświeceniowego stereotypu, że człowiek rozumny nie potrzebuje wiary, a nawet, że powinien z wiarą być na bakier. Wywierający wielki wpływ, nie tylko na Niemców, Fryderyk Nietzsche (wyrosły z niemieckiego idealizmu) utrzymywał, że konieczne jest rozerwanie związku między wolnością człowieka a prawdą o nim, zapisaną w Dekalogu i Ewangelii. Tą drogą poszli w dwudziestym wieku ci, którzy utrzymywali, że w imię odkrytej właśnie „naukowej prawdy” o człowieku (rasizm) należy odrzeć go z jego wolności, najpierw zabijając w samych Niemczech tych, których określono jako „niepełnowartościowe osobniki” (ludzie nieuleczalnie chorzy), by następnie przejść do ludobójczej eksterminacji, na terytoriach podbitych przez Niemcy, całych narodów „podludzi”.

Te kłopoty Niemiec z christianitas nad Renem opisywane są tam od kilku stuleci jako „walka z Rzymem”. Faktycznie, jeśli prześledzić historię Niemiec w ciągu ostatnich pięciuset lat, to co rusz mamy do czynienia z kolejnymi duchowymi i intelektualnymi kampaniami przeciw Rzymowi. W średniowieczu królowie Niemiec aspirujący nie do odróżniania się, ale do przewodzenia christianitas organizowali Römerzüge (marsze na Rzym), aby tam koronować się przez papieża na cesarza rzymskiego. Począwszy od Lutra coraz wyraźniej dominujące w niemieckiej kulturze (w tym kulturze politycznej) trendy nie aspirują do przeprowadzania za Alpy translatio imperii. Ich celem jest destructio imperii.

Reformację protestancką inauguruje spalenie przez Lutra bulli rzymskiego papieża. Kant i jego naśladowcy wypowiedzą wojnę filozofii klasycznej (a więc też rzymskiej). Na zjeździe niemieckich związków studenckich w Wartburgu w 1817 roku (w trzechsetlecie reformacji), które na swoich sztandarach wypisały walkę o „wolność i jedność niemieckiej ojczyzny”, uroczyście do ognia wrzucono również księgę kodeksu prawa rzymskiego. Zanim Bismarck rozpoczął po 1871 roku antykatolicki Kulturkampf, przez dwie dekady niemieccy liberałowie przekonywali wykształcone mieszczaństwo w państwach Związku Niemieckiego (Bildungsbürgertum), że „Rzymczycy” (Römlinge), czyli katolicy, to pod względem kulturowym obce ciało w narodzie niemieckim. Jednocześnie przeciw Żydom i Rzymowi walczyły na początku dwudziestego wieku radykalnie szowinistyczne (volkistowskie) środowiska niemieckie, z którymi związany był gen. Erich Ludendorff, do 1923 roku mentor i bliski współpracownik Adolfa Hitlera.

Grzegorz Kucharczyk, „Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa”, wyd. Fronda

A przecież najdalej, hen za limesem, wysuniętą placówką rzymskich „legionów” była (i ciągle pozostaje) Polska; naród, który – wedle słów bł. prymasa Wyszyńskiego – „może równie dobrze nazywać się narodem rzymskim, ponieważ język łaciński jest jego drugą mową ojczystą”; naród, który doznał wielkiego przebudzenia ku wolności dzięki Biskupowi Rzymu z Krakowa, który przywołał Ducha Świętego do „tej ziemi”.

Kłopot Niemiec z Rzymem. Nasz i całej Europy kłopot z Niemcami. To są dwa aspekty jednej i długiej historii, o której opowiada ta książka. A jaki jest związek między Immanuelem Kantem a strategią Mitteleuropy? Dlaczego mamy bać się niemieckich laureatów Pokojowej Nagrody Nobla? Odpowiedzi na te i na wiele innych pytań Czytelnicy mogą znaleźć na kartach książki, którą z wielką przyjemnością i nadzieją na życzliwe przyjęcie oddajemy w ich ręce.

Niniejszy tekst to fragment książki prof. Grzegorza Kucharczyka pt. „Kłopoty z Niemcami. Kulturkampf. Ostpolitik. Mitteleuropa”, wyd. Fronda.

Czytaj też:
Nie ma innej Rosji
Czytaj też:
"Pulp fiction" czasu okupacji

Autor: Grzegorz Kucharczyk
Źródło: DoRzeczy.pl / Wyd. Fronda