W czasie Powstania Warszawskiego ludzie, choć dookoła toczyły się walki, próbowali nie zatracić zupełnie „normalnego życia”. Snuto plany, pobierano się, zawiązywano nowe przyjaźnie. Powstańcy, pomimo znaczącej przewagi Niemców, przez kilka tygodni dzielnie stawiali opór. Walczyli czym tylko się dało, a nawet sami tworzyli broń.
1. „Błyskawica”
Radiostacja „Błyskawica” została skonstruowana przez członka Związku Walki Zbrojnej (poprzedniczki Armii Krajowej), krótkofalowca Antoniego Zębika. Zbudował ją w Częstochowie w 1943 roku. Wkrótce potem przewieziono ją do Warszawy.
W stolicy radiostacja znalazła się w warsztacie samochodowym przy ulicy Huculskiej. 1 sierpnia 1944 roku nadszedł rozkaz, aby radiostację przenieść na ulicę Mazowiecką do Biura Informacji i propagandy AK. W trakcie transportu samochód ją przewożący dostał się pod ostrzał Niemców – konwojent zginął, a cały ładunek porzucono. Z racji, że tego dnia padał deszcz, skrzynie, w których znajdowała się radiostacja zamokły i sprzęt nie nadawał się do użytku. Należało ją szybko naprawić.
Wymianą części i ich naprawą zajęto się natychmiast. Pierwszą audycję Powstańcy Warszawscy nadali 8 sierpnia 1944 roku o godzinie 9:45.
„Halo, tu mówi »Błyskawica«! Stacja nadawcza Armii Krajowej w Warszawie, na fali 32,8 oraz 52,1 m. Duch Warszawy jest wspaniały. Wspaniałe są kobiety Warszawy. Są wszędzie: na linii razem z żołnierzami lub jako sanitariuszki albo też łączniczki. Nawet dzieci ożywione są cudownym duchem męstwa. Pozdrawiamy wszystkich wolność miłujących ludzi świata! Żołnierzy Polski walczących we Włoszech i we Francji, polskich lotników i marynarzy!” – były to pierwsze słowa, jakie było można usłyszeć na falach powstańczej radiostacji.
Od tamtej chwili „Błyskawica” nadawała cztery razy dziennie po polsku i dwa razy po angielsku. Sygnałem „Błyskawicy” została melodia „Warszawianki”. Zasięg radiostacji był bardzo duży. Słyszano ją w całej Polsce, a także w Londynie i u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Informowano o walkach w stolicy, a także o tym, co dzieje się frontach II wojny światowej. Codzienne audycje dodawały warszawiakom otuchy. Dla Polaków z zagranicy „Błyskawica” była nieocenionym źródłem wiedzy – podobnie jak dla zachodnich aliantów. Dopiero informacje podawane przez powstańczą rozgłośnię uświadomiły wielu ludziom na Zachodzie, jak wielki jest zryw Polaków w okupowanej przez Niemców Warszawie. 4 października 1944 roku, tuż po upadku Powstania Warszawskiego, nadano ostatnią audycję.
2. „Kubuś”
„Kubuś” był samochodem pancernym (transporterem opancerzonym) skonstruowanym przez powstańców warszawskich. Używano go w czasie walk z Niemcami.
Pojazd „Kubuś” został zbudowany na początku Powstania (8 sierpnia podjęto decyzję o stworzeniu takiej maszyny) w warsztacie samochodowym na rogu ulic Tamka i Topiel. Konstruktorem był Walerian Bielecki ps. „Jan”.
Podwozie pojazdu stanowił samochód ciężarowy Chevrolet model 157. „Kubuś” wyposażony był w karabin rkm kal. 7,62 mm, miotacz ognia i granaty ręczne. Załogę stanowił dowódca plut. pchor. Tadeusz Zieliński ps. „Miś”, 10 żołnierzy oraz kierowca.
„Kubuś” brał udział w kilku akcjach, m.in. 23 sierpnia i 2 września w czasie ataku na Uniwersytet Warszawski. 6 września 1944 roku „Kubuś” został na tyle uszkodzony, że nie nadawał się do dalszego użytku.
3. „Szary Wilk”
„Szary Wilk” określany jest nie raz jako czołg. Tak naprawdę był to półgąsienicowy transporter opancerzony typu Sd.Kfz.251/3 Ausf.D należący pierwotnie do niemieckiej Dywizji Pancernej SS Wiking. Pojazd został zdobyty przez powstańców dowodzonych przez por. Jana Jasieńskiego ps. „Jaś” 14 sierpnia 1944 roku, po czym oddano go do dyspozycji plutonu samochodów pancernych por. Jerzego Wernera ps. „Wydra”, który podległ pod kolumnę motorową por. Wacława Jastrzębowskiego ps. „Aspira”. Transporter poddano wówczas modyfikacjom.
Początkowo pojazd nazywano „Wikingiem”, a później „Jasiem”. Najbardziej znane określenie, czyli „Szary Wilk” przylgnęło do transportera po tym, kiedy 23 sierpnia, w czasie ataku na Uniwersytet Warszawski, zginął dowódca pojazdu plut. pchor. Adam Dewicz ps. „Szary Wilk”. Powstańcy używali pojazdu do 6 września.
4. Śluby
W czasie Powstania Warszawskiego zawarto 256 związki małżeńskie. Pobierali się przede wszystkim powstańcy, rzadziej cywile. Biorąc pod uwagę okoliczności, można stwierdzić, że ślubów było bardzo wiele. 18 sierpnia przywódca Powstania, gen. Antoni Chruściel ps. „Monter” wydał nawet specjalny rozkaz dotyczący ślubów powstańczych.
W tak ciężkim czasie trudno było o obrączki, toteż ich rolę pełniły np. kółka od zasłon czy łożyska karabinu maszynowego. Równie ciężko było o weselne przysmaki. Po często krótkich, z racji ciągłego zagrożenia, ślubach czasem odbywał się tylko skromny poczęstunek z tego, co każdemu udało się zdobyć. Bywało jednak, że na tak ważną chwilę ktoś przynosił jakieś słodycze, konserwę, butelkę dobrego alkoholu. W warunkach Powstania były to prawdziwe rarytasy.
Najsłynniejszym powstańczym ślubem były zaślubiny Alicji i Bolesława Biegów. Uroczystość została zarejestrowana na taśmie filmowej przez komórkę Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Operatorem kamery był przedwojenny olimpijczyk Eugeniusz Lokajski. Inny słynny ślub, na którym pojawiło się wiele osób, to ślub Jana Nowaka-Jeziorańskiego z Jadwigą Wolską.
5. Pożywienie
Przygotowując się do Powstania, Armia Krajowa gromadziła w Warszawie zapasy. Sprowadzano je głównie z leżących wokół stolicy wiosek. W piwnicach warszawskich kamienic pojawiało się coraz więcej worków z ziemniakami, kapustą, kawą, cukrem, a także różnorakie przetwory i smalec. Zaopatrzenie zapewniały też liczne ogródki, a nawet trawniki w środku miasta, które już wcześniej przerabiano na małe poletka, gdzie można było uprawiać warzywa.
Z chwilą wybuchu Powstania, 1 sierpnia 1944 roku, wydawało się, że prowiantu jest dosyć i nie powinno go zabraknąć. Urządzona dla Powstańców kuchnia podawała początkowo bardzo treściwe i pożywne posiłki, głównie zupy. Znalazło się w niej dla każdego trochę mięsa, fasoli lub innych warzyw. Taki posiłek był pożywny i dawał siłę do całodziennej walki.
Z dnia na dzień zapasów jednak ubywało, a o zdobycie pożywienia było coraz ciężej. Ludzie przetrząsali opuszczone, zbombardowane kamienice i zakłady pracy, lecz każdego dnia znalezienie czegoś do jedzenia było trudniejsze.
Powszechne stało się jedzenie koniny. Konie, niestety, były często przypadkowymi ofiarami bombardowań i walk z Niemcami. Padły koń przydawał się jednak nawet po śmierci. Nocą zabierano go z ulicy i oprawiono. Dzięki temu, wiele osób miało co jeść przez kilka dni.
W pewnej chwili „skończyły się” także konie. Do jedzenia pozostały jarzyny, a niektórym jedynie kasza. Tłuszczu też brakowało. Tylko czasem, mając wyjątkowe szczęście, można było się gdzieś natknąć na butelkę oleju. Dla znalazcy było to jak los na loterii.
Ogromnym szczęściem okazało się odkrycie niemieckich zapasów przecieru pomidorowego. Było to szczególnie cenne, gdyż Powstańcom brakowało witamin. Wspominano później, że przez kilka dni jedynym pożywieniem była zupa pomidorowa z sucharami. Jednak i przecier w końcu się skończył.
Innym razem na Powiślu zdobyto magazyny zbożowe, jak się okazało, głównie jęczmienia. To właśnie ten jęczmień wspomina wielu Powstańców. Zboże było nieoczyszczone, lecz nadawało się do jedzenia. Gotowano na nim bardzo cienką zupę, którą powszechnie nazywano „zupa-pluj”, gdyż podczas jedzenia trzeba było bez przerwy wypluwać zbożowe łuski.
Czytaj też:
Heinz Reinefarth. Kat Woli, morderca dzieci, kobiet. Rzeź Woli - zbrodnia bez karyCzytaj też:
Krzysztof Kamil Baczyński. Symbol "Kolumbów" zginął w Powstaniu WarszawskimCzytaj też:
QUIZ: Powstanie Warszawskie. Czego jeszcze nie wiesz o tym zrywie?