Jak za dawnych lat. Mozaika wyznaniowa II RP

Jak za dawnych lat. Mozaika wyznaniowa II RP

Dodano: 
Rada Regencyjna, od lewej: hrabia Józef Ostrowski, arcybiskup Aleksander Kakowski, książę Zdzisław Lubomirski
Rada Regencyjna, od lewej: hrabia Józef Ostrowski, arcybiskup Aleksander Kakowski, książę Zdzisław LubomirskiŹródło:Wikimedia Commons
Druga Rzeczpospolita nawiązywała do wielowiekowych tradycji tolerancji religijnej. Nasz kraj był domem dla obywateli różnych wyznań.

Wielowyznaniowość była trwałą cechą II Rzeczypospolitej. Według danych statystycznych z 1931 roku 64,8% ludności było wyznania rzymskokatolickiego, 10,4% greckokatolickiego, 11,8% prawosławnego, 9,8% mojżeszowego, 2,6% ewangelickiego i 0,5% innego.

Stan wyjściowy

Wydarzenia wielkiej wojny, a w jej rezultacie powstanie niepodległego państwa polskiego w sposób znaczący wpłynęły na sytuację poszczególnych związków wyznaniowych. Wobec odradzającej się państwowości polskiej zajęły one zróżnicowaną postawę.

Kardynał Aleksander Kakowski w swoim pamiętniku zauważył:

„Czasu wielkiej wojny (...) dokonało się dzieło sprawiedliwości Bożej. Polska w niewoli odpokutowała za grzechy przeszłości, przebudziła się z wiekowego letargu. Z ducha i myśli narodu poczęta, znowu zaczęła żyć odmłodzona, odrodzona. Liberalizm, skrajny radykalizm, materializm sączyły się do duszy polskiej. (...) Uderzano w Kościół, potępiano duchowieństwo katolickie” – pisał arcybiskup.

Kościół rzymskokatolicki, grupujący zdecydowaną większość Polaków, z nadzieją, ale i pewnymi obawami odniósł się do listopadowych wydarzeń 1918 roku. Liczono, że zniesione zostaną ograniczenia nałożone na ten Kościół przez władze rosyjskie i niemieckie. Bano się jednak radykalizmu lewicy, postulatów zmierzających do ograniczenia roli Kościoła w życiu politycznym, laicyzacji życia społecznego.

Skomplikowany Grekokatolicyzm

Trudne były stosunki władz polskich z wyznawcami obrządku greckiego Kościoła katolickiego. Państwo traktowało go jako ośrodek ukraińskiej irredenty. Z tych też względów rząd polski nie zgodził się, by Kościół greckokatolicki prowadził działalność wśród prawosławnych Ukraińców mieszkających na Wołyniu. Nie dopuszczono też do wykonywania jurysdykcji przez metropolitę na terenie Polski poza granicami archidiecezji lwowskiej oraz diecezji przemyskiej i stanisławowskiej, czyli dawnej Galicji.

W 1923 roku arcybiskup Szeptycki, powracający do kraju po dwuletniej nieobecności, był nawet przez jakiś czas internowany. Interweniował w jego sprawie u ministra spraw zagranicznych Mariana Seydy arcybiskup warszawski Kakowski. Stałym źródłem konfliktów była sprawa obsady stanowisk duszpasterskich. Władze polskie, na mocy postanowień konkordatu i za aprobatą władz Kościoła rzymskokatolickiego, odmawiały zatwierdzenia bądź żądały ustąpienia z urzędu duchownych zaangażowanych w ukraińską działalność narodową. Księża uniccy występowali przeciwko antyukraińskim poczynaniom strony polskiej, na przykład ograniczaniu praw języka ukraińskiego w szkołach, w prowadzeniu akt parafialnych, pacyfikacji Galicji Wschodniej w 1930 roku czy akcji burzenia cerkwi prawosławnych na chełmszczyźnie w 1938 roku.

Nie budził kontrowersji Kościół katolicki obrządku ormiańskiego, niewielki, liczący kilka tysięcy wiernych, grupujący Polaków, choć niektóre wypowiedzi w duchu narodowo katolickim jego zwierzchnika arcybiskupa Józefa Teodorowicza budziły kontrowersje, na przykład w sprawie uznania religii katolickiej za panującą.

… i Prawosławie

Cerkiew prawosławna, podpora władzy rosyjskiej na ziemiach polskich, spotykała się z wrogością ze strony znacznej części społeczeństwa polskiego. Jej struktury organizacyjne w wyniku zawieruchy wojennej lat 1914–1918 uległy rozbiciu. Pozostała w Polsce część hierarchii kościelnej, prawie wyłącznie Rosjanie, uznawała Cerkiew prawosławną w Polsce za część Cerkwi rosyjskiej, stała na stanowisku istnienia „Jednej i niepodzielnej Rosji”, a w świątyniach modlono się za „Wielką dumną i świętą Rosję”. W wielu miastach dochodziło do burzenia budynków cerkiewnych uznawanych za symbol rosyjskiej dominacji z czasów zaborów, najbardziej głośne było rozebranie w latach 1922–1924 wielkiego Soboru św. Aleksandra Newskiego na placu Saskim w Warszawie.

Cerkiew prawosławna była niejednolita pod względem narodowościowym. Zdecydowaną większość wiernych stanowili Ukraińcy i Białorusini, niewielki procent Rosjanie, którzy zajmowali jednak w Cerkwi wszystkie ważniejsze stanowiska. Władze państwowe z reguły wspierały rosyjskich hierarchów, obawiając się ukrainizacji czy białorutenizacji cerkwi, co byłoby sprzeczne z polskim interesem narodowym.

Pod koniec lat 30. doszło do unormowania sytuacji prawnej prawosławia. W 1938 roku prezydent Ignacy Mościcki podpisał dekret o stosunku państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego dający czynnikom rządowym dość duże możliwości ingerencji w sprawy wewnętrzne Cerkwi, w stopniu znacznie większym, niż miało to miejsce w przypadku innych wyznań.

Spokojny Protestantyzm

W Polsce międzywojennej działało siedem kościołów protestanckich – dwa nieliczne, złożone głównie z Polaków kościoły ewangelicko-reformowane, tak zwana Jednota Warszawska i Jednota Wileńska, w dawnej Galicji Kościół Augsburskiego i Helweckiego wyznania w Małopolsce, grupujący tylko 5000 wiernych Kościół Ewangelicko-Luterański (staroluterski) w Polsce Zachodniej oraz najbardziej liczne i znaczące: Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół Ewangelicki Unii Staropruskiej w Poznańskiem i na Pomorzu oraz Kościół Ewangelicki Unii Staropruskiej na Polskim Górnym Śląsku. Kościoły unijne skupiały głównie Niemców i ich sytuacja prawna przez cały okres międzywojenny nie była do końca uregulowana, a stosunki z polskimi władzami dość napięte. Protestanci niemieccy byli niekiedy prześladowani i szykanowani przez obce zarówno pod względem narodowym, jak i wyznaniowym państwo polskie i jego obywateli.

Czytaj też:
Jak rozwijała się gospodarczo II Rzeczpospolita? Kilka ciekawostek
Czytaj też:
Bitwa pod Mokrą. Zapomniane zwycięstwo Polaków w kampanii wrześniowej