Tymoteusz Pawłowski
Gdy w 2011 r. Amerykanie zakończyli wysyłanie w Kosmos wahadłowców, tłumaczyli to niemożliwością zamontowania mocniejszych – a więc większych – silników startowych. Przewożono je koleją, w wagonach o wymiarach wynikających z rozstawu szyn, niezmiennego od... tysięcy lat. Rozstaw torów był wzorowany na drogach Imperium Rzymskiego, projektowanych tak, żeby mogły na nich mijać się swobodnie dwukonne wozy… Powiązanie podróży kosmicznych z szerokością końskich zadów jest uroczą anegdotą, ale nie do końca prawdziwą. Konie były zbyt drogie i jako zwierzęta pociągowe rozpowszechniły się dopiero w czasach rewolucji przemysłowej, niemal równolegle z pojawieniem się maszyny parowej. Oczywiście i wcześniej konie były używane do pracy, szczególnie w miejscach, gdzie wół był zbyt wolny, a osioł – zbyt słaby. Konie pracowały w kopalniach, bardzo często ciągnąc wagony... po drewnianych torach. Żelazne pojawiły się dopiero w dobie rewolucji przemysłowej, pod koniec XVIII w. Mogły znieść dużo większe obciążenia, a nawet unieść silnik parowy. W ten właśnie sposób powstały lokomotywy, a najznamienitszym ich budowniczym był Robert Stephenson (syn George'a, twórcy pierwszej lokomotywy parowej).
Stephenson odniósł sukces dlatego, że zmienił zasady. Do jego czasów płaskie koło wagonu poruszało się niejako wewnątrz wyżłobionej szyny. W ten sposób unikano wykolejenia. Stephenson odwrócił działanie: koło zaopatrzono w obręcz, a szyna stała się płaska, dość podobna do grubego pręta, a więc tania w produkcji i eksploatacji. W 1825 r. ruszyła linia kolejowa: Stockton and Darlington Railway. Początkowo do obsługi wagonów miały służyć konie, tak jak na wielu innych funkcjonujących wówczas „rail ways” – drogach szynowych. Stephenson przekonał jednak inwestorów, że lepszym pomysłem będzie wykorzystanie lokomotyw. W ten sposób zapracował na miano „ojca kolei” i człowieka, który narzucił standardy całemu światu.
Imperialne miary
Powszechnie obowiązującym na świecie standardem są tory o rozstawie szyn równo... 1435 mm. W imperialnych jednostkach miary odległość ta jest nieco bardziej „okrągła” i wynosi 4 stopy i 8 i jedna druga cala. Koleje angielskie w tamtym czasie – oczywiście konne – miały rozstaw szyn wahający się od 4 do 5 stóp. Rzeczywiście było to związane z szerokością końskich zadów – koń musiał zmieścić się pomiędzy szynami. Stephenson dostał zamówienie na opracowanie lokomotywy jeżdżącej po torach o szerokości 4’8” (1422 mm), dopiero po kilkunastu latach zmiany techniczne w nowych wagonach i parowozach – szczególnie zastosowanie obręczy na kołach – sprawiły, że potrzebne było dodatkowe pół cala. Taką szerokość miały tory na kolejach w północnej Anglii, we wschodniej zaś stosowano rozstaw 5 stóp (1524 mm).
To, co było dobre dla kolei konnych, nie było optymalnym rozwiązaniem dla kolei żelaznych. Inny wielki – być może największy – inżynier brytyjski Isambard Kingdom Brunel obliczył, że zalety nowego napędu najlepiej sprawdzą się, gdy tory będą miały szerokość 7 stóp. (Później, z przyczyn technicznych, poszerzono ją o jedną czwartą cala, osiągając 2140 mm.) Tak zbudowano Great Western Railroad, kolej łączącą Londyn z zachodnią Anglią i Walią. Niemal natychmiast rozpoczął się spór między przedsiębiorstwami kolejowymi, Brunel był oskarżany o ograniczanie konkurencji, on z kolei oskarżał innych o stawanie na drodze postępowi.